piątek, 8 marca 2013

Rozdział 3


Paliłam jednego papierosa za drugim. Zuzka znowu się spóźniała. Nienawidziłam jak to robiła. Człowiek stara się, przychodzi, a ona to olewa.

Kurwa.

Dobrze wiedziała, że niebezpiecznie jest zostawiać mnie sam na sam z moimi myślami. Pierwsza łza poleciała w dół prawego policzka i skapnęła cicho na beton. Siedziałam w naszym ulubionym miejscu. To znaczy, moim i Zuzki. Był to dach wieżowca prawie w samym centrum miasta. Miałam lęk wysokości, ale widok Manchesteru rozpościerający się dookoła był czymś tak wyjątkowym, że wszystkie moje fobie stawały się czymś dalekim i nieistotnym. Mogłam tu przychodzić kiedy chciałam, ojciec Zuzki był właścicielem tego naszego małego raju na ziemi i kiedyś podwędziłyśmy mu klucze do tylnego wejścia.

Odpaliłam kolejnego papierosa. Ten napis 'palenie zabija' jest bardzo kuszący dla osoby takiej jak ja. Cóż takiego mogła przeżyć siedemnastolatka, zapytacie. Dużo. Bardzo dużo.

Podchodzę do barierki, ale wiem że jestem zbyt dużym tchórzem by skoczyć. Z resztą, jakbym chciała skoczyć to bym nie podchodziła wolno, tak jakbym chciała być zatrzymana, a pobiegłabym jak najszybciej. Nie jestem samobójczynią. Już nie.

- Ej, pani Muzyk, mam gitarę! - usłyszałam głos za sobą i otarłam policzek by ukryć łzy. Odwróciłam się i zobaczyłam Zuzkę wymachującą do mnie serdecznym palcem. Spojrzałam się jeszcze raz przez barierkę i od razu tego pożałowałam. Zakręciło mi się w głowie i aż musiałam usiąść.
- Kurwa, może zmienimy miejscówe, co? Ile razy będziesz mi tu mdlała? Ej może ty pijana jesteś? - ach ta troska Zuzki. Przeturlałam się na brzuch i poczołgałam w jej stronę. Gdy już znalazłam się wystarczająco daleko od barierki wstałam lekko się chwiejąc i uściskałam przyjaciółkę.
- Ej, laska, ale bez takich! - wystawiła mi język ale odwzajemniła uścisk.
- Wyciągaj gitarę, pośpiewamy trochę - o dziwo mój głos zabrzmiał radośnie, chociaż dalej czułam się jak kompletny śmieć.
Zuzka otworzyła futerał i po chwili siedziałyśmy obie paląc papierosy i śpiewając The A Team -Ed'a Sheeran'a.
http://www.youtube.com/watch?v=-wGXOEdG4p4




Następnego dnia obudziłam się rano do kropli deszczu rytmicznie odbijających się o moje okno. Znowu pada. Wprawiło mnie to w zły humor, ale zaraz włączyłam muzykę i zaparzyłam kawę - moje niezbędniki do przeżycia dnia. Dzisiaj był dzień wyników egzaminów. Znaczyło to, że jeśli nie dostałam wystarczającej oceny, w tym półroczu będę jeszcze bardziej musiała przyłożyć się do nauki. Ale mi się nie chce...

Z radością zauważyłam, że nie ma nikogo w domu oprócz mnie. Poczułam się dziwnie, ale to też oznaczało, że znowu mogę wyjść bez żadnych pytań typu 'czy zjadłaś śniadanie' 'a gdzie masz parasolkę', 'odrobiłaś zadanie domowe?' Mama potrafiła doprowadzić człowieka do szału tą swoją ciekawością. Moja mama była kobietą bardzo delikatną. Każdy zły docinek w jej stronę odbierała bardzo poważnie i wszystko brała do siebie. Cieszyłam się, że nie odziedziczyłam tej cechy charakteru po niej.



Dopiłam kawę siedząc na parapecie i pisząc w pamiętniku.

Pamiętasz jak siedzieliśmy na tym pieprzonym parapecie razem? Tamtego dnia też padał deszcz. Jednak nie było tej melancholii; sama Twoja obecność działała jak promienie słońca. Razem spoglądaliśmy w dal i prowadziliśmy rozmowy o wszystkim i o niczym. Chciałabym do tego wrócić, a Ty? Tak w ogóle jak się masz? Tęsknisz czasem? Gorzko żałuję, że stało się tak jak się stało i jestem ciekawa czy Ty też.

Pieprzony parapet. Tu działy się najważniejsze momenty mojego życia.
Mój pierwszy papieros, którego zapaliłam po naszej pierwszej kłótni. Zrobiłam Ci wtedy na złóść - zawsze powtarzałeś bym nie paliła. Szkoda, że nie widzisz mnie dzisiaj. Paczka na tydzień to już przeszłość. Paczka dziennie to za mało. I to wszystko przez Ciebie.

Uczyłeś mnie grać na gitarze także w tym miejscu. Mam nawet kostkę z tamtego dnia. Czarna, trochę zdarta, z napisem 'DREAM'. Zawsze nazywałeś mnie Marzycielką. A ja zawsze odpowiadałam cytatem The Beatles: ''Możesz mówić, że jestem marzycielką, ale nie jestem jedyna. Mam nadzieje, że któregoś dnia przyłączysz się do nas.''

Jednak nigdy tego nie zrobiłeś. Tak samo jak nie dokończyłeś uczyć mnie grać. Nadal na to czekam.


Nasz pierwszy pocałunek też odbył się na tym parapecie. Pamiętam jak podczas śmiania się z jednego z Twoich żartów nagle spoważniałeś i spojrzałeś na mnie z tym swoim błyskiem w oku. Chciałam się odwrócić ale złapałeś mnie za podbródek i zbliżyłeś swoje usta do moich. Była to niezwykła chwila. Najpierw całowałeś delikatnie, lecz z uczuciem, potem przygryzłeś moją wargę i wszystko potoczyło się tak szybko...

Jak mawiała moja babcia -nigdy nie żałuj czegoś co chociaż przez chwilę sprawiło, że byłaś szczęśliwa. Ale pytanie brzmi - czy wtedy na prawdę byłam szczęśliwa?


Ze złością zamknęłam pamiętnik i spojrzałam przez okno. Znowu to zrobiłam. Wracałam do przeszłości jakby to miało coś zmienić. Zeskoczyłam z parapetu i przyszykowałam się do wyjścia. Denerwowałam się tymi wynikami, ale na ocenach świat się nie kończy. W końcu jeszcze mogę je poprawić. Zatrzasnęłam drzwi, założyłam słuchawki na uszy i zrezygnowana ruszyłam w stronę przystanku autobusowego,do którego podjeżdżał już autobus. Szybko wyciągnęłam swój bilet, pokazałam go kierowcy i usiadłam w moim ulubionym miejscu - po środku autobusu,przy oknie. Cztery piosenki i dwa przystanki dalej autobus był pełen ludzi, a miejsce obok mnie zajął wysoki brunet, który tak samo jak ja miał słuchawki na uszach. Chyba wyczuł, że gapie się na niego jak idiotka, bo posłał mi pół uśmiech. Odwzajemniłam gest i zakłopotana odwróciłam wzrok. Zdążyłam jednak zauważyć, że ubrany był w szare spodnie dresowe z napisem Hollister, czerwoną, obcisłą koszulkę polo i czarną bluzę z kapturem. Niby zwykły ubiór, ale przy jego wysportowanej sylwetce wszystko ładnie się prezentowało. I za te dresy ma u mnie duży plus. Ściszyłam swoją muzykę by podsłuchać co mu tam w słuchawkach gra. Jednak nie słyszałam nic poza codziennym gwarem ludzi z autobusu. Szkoda. Chciałam się przekonać czy jego gust muzyczny współgra z jego gustem co do ubioru.

Przez chwilę miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Od kiedy to ja oceniam ludzi? Nienawidzę obserwować u siebie zmian charakteru. A to wszystko przez Ciebie.

Chłopak wysiadł na tym samym przystanku co ja, ale on udał się w innym kierunku. Szorując nogami ruszyłam w stronę collegu. Chwilę później logowałam się na szkolny system w celu przeczytania e-maila z wynikami.

Dostałam 4. Dostałam 4. Dostałam 4!
Ze szczęścia aż podskoczyłam zwracając na siebie uwagę najbliżej znajdujących się osób. Ale co mnie oni obchodzili? Zdałam, zdałam!

Wyciągnęłam telefon by napisać sms do Zuzki, by pochwalić się sukcesem.

Od: Alex
Do: Zuzka
Treść: Zdałam niedowiarku! Zdałam! Musimy to uczcić, jakieś propozycje?

Wylogowałam się z systemu i wyszłam z budynku kierując się na palarnie. Ze szczęścia palić? Tylko ja potrafię.

Odpalałam właśnie papierosa gdy poczułam znajome wibracje w kieszeni. SMS.

Od: Zuzka
Do: Alex
Treść: ja bym nie miala? w west end znowu jest domowka wlasnie dlatego ze wy mozgi zdaliscie. mozemy sie tam wybrac. tylko mam nadzieje ze tym razem bedzie alkohol.

Domówka? I do tego w dzielnicy tanich prostytutek? Nie dla mnie.

Szybko napisałam odpowiedź:
Od: Alex
Do: Zuzka
Treść: A jakieś inne propozycje? Takie bardziej... stylowe? :)

Odpowiedź przyszła szybciej niż się spodziewałam.

Od: Zuzka
Do: Alex
Treść: zawsze my mozemy zrobic impreze. przyjdz do naszego miejsca o 19, ja wszystko inne zalawie. i tym razem nie mow nie!

Ta propozycja bardziej przypadła mi do gustu. Impreza na dachu? Och tak, na to przystanę z miłą chęcią. Tak też napisałam jej i dokończyłam palić papierosa.

Tylko pytanie jest: w co ja mam się ubrać?

______________________

Z dwudniowym opóźnieniem, leczu już jest - rozdział 3!

Dziękuję za przeczytanie i zapraszam do komentowania :)

wtorek, 5 marca 2013

Rozdział 2



Podłączyłam telefon do wieży i puściłam muzykę. Ruszając biodrami w rytm I'm Gonna Be śpiewane przez The Proclaimers ogarnęłam pokój i usiadłam przy biurku uruchamiając laptopa. Od razu wyświetliła mi się strona znanego portalu społecznościowego. Zalogowałam się i sprawdziłam wiadomości.

Od: Zuza
Temat: brak tematu
Treść: gdzie cie znowu wcielo
mowilam zebys czekala po szkole na mnie
kup sobie zegarek
i przy okazji mi kup fajki bo sie skonczyly
badz dzisiaj tam gdzie zawsze o 18
i kup te cholerne fajki!


Zuzka była moją jedyną polską koleżanką w szkole. Miała falowane rude włosy, które zawsze pachniały brzoskwiniami, malowała się mocno czerwoną szminką i jej poczucie humoru rozbawiało mnie nawet gdy miałam zły dzień. I najważniejsze co - bez względu na wszystko była sobą. Zabrałam się za pisanie odpowiedzi.

Od: Alex
Temat: brak tematu
Treść: Nigdzie. Po prostu złapałam wcześniejszy autobus, bo musiałam z mamą pogadać. Zapomniałam ci powiedzieć; jest wycieczka i chcę jechać, więc trzeba być dobrą córcią.
Mam zegarek, ale go nie nosze. Nie lubię go! Ale fajki kupie... jak tylko mi sprzedadzą. i okay będę. Przynieś gitarę, mam ochotę pośpiewać. Buziaki xxx


Kliknęłam 'wyślij' i napisałam jeszcze do Grace, że jakby co o jestem u niej, jakby się koś pytał. Nie minęła minuta, a już przyszła odpowiedź.

Od: Grace
Temat: Spadaj!
Treść: Znowu mam cię kryć?! Cholera, dziewczyno, co ty znowu kombinujesz? Ostatni raz. na serio.
Grace to moja dobra znajoma ze szkoły. Jest poważna i chyba wszystkie swoje gorące uczucia przelewała na piercing, bo nigdy nie dawała się namówić na randkę, ale kolczykowania nigdy nie odmawiała. Chłopcy za nią szaleli - jej czarne włosy i duże, zielone oczy czarowały większość z nich. Jej nie dało się nie lubić. Często zazdrościłam jej posiadania tylu adoratorów, zawsze to ona była tą 'ładną' z naszej dwójki, ale przyzwyczaiłam się do tego.

Od: Alex
Temat: Też Cię kocham ;D
Treść: Nic nie kombinuje. Chce tylko uniknąć konfrontacji z ojcem. Dziękujęęę! xxx

Wysłałam wiadomość i wylogowałam się z serwisu. Zamknęłam laptopa, chwyciłam plecak i spakowałam do środka portfel, telefon, kilka książek i zeszyt z nutami. Odłączyłam jeszcze telefon od wieży, a podłączyłam do niego słuchawki. Włączyłam piosenkę Room 94 - Tonight i wyszłam z pokoju.
- Idę mamuś! Będę na czas - krzyknęłam do mamy podnosząc stojak na parasole. Złapałam kluczyki w wyszłam z domu.


___________________________________________________________________

Przepraszam, że akcja tak powoli się rozwija, ale obiecuje - dalej nie będzie tak  nudno :)

Dziękuję za wszystkie komentarze, bardzo dużo dla mnie znaczą! Kocham Was:*

PS: jeśli chcesz być powiadamiana o nowych rozdziałach wystarczy napisać w komentarzu swój Twitter lub napisać do mnie na Twitterze (@IntrygantkaBlog)

sobota, 2 marca 2013

Rozdział 1




- Mamo!  - krzyknęłam wpadając do domu jak burza przewracając przy tym stojak na parasole.
- Co się tak drzesz, pali się? - usłyszałam głos mamy dochodzący z kuchni i tam też się skierowałam.
- Szkoła organizuje wycieczkę do Bristolu! Mogę jechać? Mogęęę? Mogęęęęę?
- Przecież byłaś tam na ostatniej wycieczce, po co jeszcze raz?
Przez głowę przeleciało mi tysiąc myśli. Ona wie. Głupku, skąd niby miałaby wiedzieć? Czytała twój pamiętnik. Idiotko! Zamknij się i wymyśl jakąś dobrą wymówkę. A pamiętnik dobrze jest schowany, nie znajdzie go.
- Nie widzieliśmy tej szkoły. Jak ona się nazywa? Harrow? - załgałam bez zająknięcia. Przecież Harrow jest w Londynie, kretynko. Ale ona tego nie wie!
- No dobrze. A ile taka wyprawa kosztuje? No mam nadzieje, ze będzie to bardziej edukacyjne, niż to wasze ostatnie latanie po sklepach. - I widzisz? Po co jej wszystko mówisz? Bo jest moją matką? Szaleje już do końca. Gadam sama ze sobą!
To prawda. Ostatnia wycieczka do Bristolu polegała na lataniu po sklepach podczas gdy uśmiech nikł widząc ceny.
- Kosztuje 150 funtów. No i dodatkowo przydała by się jakaś kasa na pamiątki - im więcej tym lepiej.
Mama odwróciła się doprawiając zupę. Na moment przykro mi się zrobiło, że ją okłamuje, ale potem przypomniałam sobie, że młodość jest od tego żeby się bawić i ryzykować. Przykleiłam ten mój sztuczny uśmiech, wzięłam jabłko i butelkę z wodą po czym usiadłam na blacie wyspy kuchennej czekając na reakcje mamy.
Po dłuższej chwili ciszy, którą przerywało tylko bulgotanie zupy i obijanie się metalowej łyżki o dno garnka, mama odwróciła się i powiedziała to co najbardziej nie chciałam usłyszeć.
- Porozmawiaj z tatą. - Nawet i ten sztuczny uśmiech zniknął mi z twarzy. Pożegnaj się z planami. Masz racje, Sumienie. Jego nie potrafiłam okłamać. Jak tak patrzył na mnie tymi brązowymi tęczówkami zżerała mnie od środka potrzeba mówienia prawdy.
Wtem do głowy przyszła mi genialna myśl. Geniusz!
- Nie mogę. Umówiłam się dzisiaj z Grace na wspólną powtórkę materiału, wrócę dopiero przed 10, więc nie będę miała szansy nawet spotkać taty.
- No tak, nauka na pierwszym miejscu. Tylko nie myśl, że będę go przekonywać. Jak powie 'nie' to znaczy 'nie' - pogroziła mi palcem i wróciła do gotowania.
Nie powinnam tak kłamać... Zła dziewczyna! Mówiłam zamknij się, Sumienie!
Zeskoczyłam z blatu i ruszyłam do swojego pokoju.
- Dziękuję, mamuś! - krzyknęłam przez ramie zamykając za sobą drzwi.

Uśmiechnęłam się sama do siebie i podeszłam do biurka. Zgarnęłam wszystkie rzeczy z blatu do torby szkolnej, lecz przez moją nieuwagę coś spadło na dywan. Była to samodzielnie zrobiona książka z moimi ulubionymi cytatami, zapiskami, fraszkami. Podniosłam ją i otworzyłam na pierwszej lepszej stronie. Na samej górze, małymi literkami było napisane 'Trzeba kłamać, by robić to, na co się ma ochotę'. Ze złością zamknęłam zeszyt i wrzuciłam go na samo dno torby. Czy to wszystko musiało mi przypominać o prawdopodobnie największym kłamstwie w moim życiu? Czułam się tak jakby cały wszechświat był nastawiony przeciwko mnie. Może źle robię?
Sama już nie wiedziałam. 


____________________________________________________________________

I jak? Proszę nie bić :DD
A, i dedykuje ten rozdział Klaudii, bez Ciebie nie zaczęłabym pisać :)
Proszę o komentarze. 

Witam.

A więc postanowiłam założyć bloga z moim opowiadaniem. Jak można domyślić się z nagłówka, w opowiadanie wplotę zespół Room94 (jak jeszcze go nie znasz to zapraszam tu). Nie będę się za bardzo rozpisywać w powitaniu, bo jeszcze waz zanudzę.

Rozdziały będą pojawiać się raz w tygodniu (jak będzie jakieś opóźnienie, napiszę).

Zapraszam do czytania!